Policja w kanadyjskiej prowincji Quebec przyznała, że inwigilowała przez lata dziennikarzy mediów prywatnych i publicznych. Tamtejszy rząd przeprowadzi dochodzenie w tej sprawie. Dziennikarze, prawnicy i politycy piętnują naruszenie wolności prasy.

Skandal, pierwszy na tak wielką skalę od przynajmniej 20 lat, wybuchł na początku minionego tygodnia, a policja francuskojęzycznej prowincji (Surete du Quebec - SQ) potwierdziła, że zbierała dane o połączeniach telefonicznych sześciorga dziennikarzy w ramach prowadzonego dochodzenia w sprawie przecieków do prasy.

Policja sprawdzała połączenia telefoniczne trojga dziennikarzy publicznych mediów (Radio-Canada), dwóch dziennikarzy dziennika "La Presse" i jednego dziennikarza "Journal de Montreal". W niektórych przypadkach zbieranie danych trwało nawet pięć lat.

Policja sprawdzała wpływy organizacji przestępczych w branży budowlanej

Policyjne tropienie dziennikarzy i źródeł informacji było związane z dochodzeniem, w ramach którego policja sprawdzała wpływy organizacji przestępczych w branży budowlanej w Quebecu. W 2013 roku w mediach zaczęły się ukazywać artykuły m.in. o związkach szefa największej quebeckiej centrali związkowej FTQ, Michela Arsenault, z osobami, których nazwiska pojawiały się w tym policyjnym dochodzeniu. Arsenault nie miał postawionych żadnych zarzutów, ale wiedział, że jego telefon jest na podsłuchu.

Gdy w mediach zaczęły się ukazywać informacje na jego temat, napisał do ówczesnego ministra bezpieczeństwa publicznego Stephane'a Bergerona, zwracając się o dochodzenie w sprawie dostępu dziennikarzy do treści jego rozmów telefonicznych. Bergeron zapewnia obecnie, iż nigdy nie zwracał się do SQ o inwigilację dziennikarzy, natomiast szef policji poinformował go o rozpoczęciu dochodzenia w sprawie przecieków.

Zapowiadają zmiany w prawie chroniące tajemnicę dziennikarską

Obecny szef SQ Martin Prud'homme zarządził zniszczenie wykazów rozmów i zwrócił się do quebeckiego ministerstwa bezpieczeństwa publicznego o przeprowadzenie niezależnego dochodzenia. Zlecił też analizę dokumentów za minione 20 lat, by upewnić się, że inne przypadki tego typu nie miały miejsca.

Obecny premier Quebecu Philippe Couillard zapowiada zmiany w prawie, które miałyby chronić tajemnicę dziennikarską na równi z tajemnicą adwokacką czy sędziowską i gwarantować bezpieczeństwo rozmówców przedstawicieli mediów.

Sprawa sześciorga dziennikarzy nie jest jedyną aferą inwigilacyjną ostatnich dni. W poniedziałek dziennik “La Presse" poinformował, że policja miasta Montreal (SPVM), próbując zidentyfikować rozmówców dziennikarza tej gazety, uzyskała dostęp do wykazu jego rozmów telefonicznych. Gromadzono dane o numerach telefonów i o miejscach, gdzie się znajdował. Dziennik uzyskał sądowy nakaz wydany policji w sprawie zamknięcia dostępu do wszelkich danych o rozmowach telefonicznych, które policja mogła uzyskać, oraz zniszczenia wszystkich danych, do których dostęp nie mógłby zostać zablokowany.

(mal)