W Rosji skończył się wyborczy „tani chleb”. Po wyborach ceny poszybowały w górę o jedną czwartą. Prokuratura w Primorskim Kraju zażądała od służby antymonopolowej sprawdzenia zasadności podwyżek - nie tylko chleba, ale także innych produktów, bo te drożeją w tempie znacznie przewyższającym 12-procentową inflację.

Sprawa jest jak najbardziej polityczna, bo producenci – dobrowolnie – zamrozili ceny w okresie wyborczym, by nie niepokoić Rosjan. Teraz inflacja zbiera swoje żniwo, i nawet w bogatej Moskwie wzrastające w błyskawicznym tempie ceny są problemem. Ceny podnieśli ostatnio o 100 a nawet 200 procent. Dla emerytów to bardzo bolesna sprawa - mówi korespondentowi RMF FM jeden z mieszkańców rosyjskiej stolicy.

Władze od miesięcy nie potrafią sobie poradzić z dwucyfrową inflacją. Jedynie od czasu do czasu, próbują ręcznie sterować cenami. Wszystko po to, by drożyzna nie burzyła oficjalnego obrazu wzrastającego dobrobytu Rosjan.