Rosyjski dziennik "Wiedomosti" porównał prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę do przywódcy Kuby Fidela Castro. Ocenił, że relacje z autorytarnym liderem mogą dać wielkim krajom doraźne korzyści, ale czynią je zakładnikami manipulacji tego przywódcy.

Opublikowany w poniedziałek artykuł pt. "Nasz mały Castro" wypomina Łukaszence, że w ostatnim czasie wykonał szereg kroków na złość rosyjskim władzom. Gdyby Łukaszenka odpowiadał przed wyborcami albo gdyby jego władzę ograniczał opozycyjny parlament, to miałby on o wiele mniejsze możliwości manipulowania polityką zagraniczną - stwierdza autor.

Przypomina, że od początku lat 60. do końca lat 80. Kuba cieszyła się przyjaźnią i wsparciem materialnym ze strony ZSRR. To wsparcie Rosjan pozwoliło Fidelowi Castro na konsolidację i utrzymanie władzy mimo niezdarnej polityki wewnętrznejbezczelnej polityki zagranicznej, jednak nie jest zrozumiałe, co Rosjanie otrzymali w zamian za długoletnie poparcie.

Historia Fidela Castro - zdaniem autora - nie jest odosobnionym przypadkiem: dla Rosji to lekcja w sprawie Łukaszenki - oparcie się na relacjach z autorytarnym, a nie demokratycznie wybranym liderem może przynieść pewne krótkoterminowe korzyści, ale czyni wielkie kraje zakładnikami manipulacji takiego lidera.

Rosja - konkluduje autor - mogłaby więcej uczyć się na błędach popełnionych przez USA w Ameryce Łacińskiej. Przypadek Kuby pokazuje też bowiem, że próby wielkich krajów, by wywierać presję na takiego lidera za pomocą narzędzi gospodarczych, prowadzą najwyżej do obniżenia poziomu życia ludności i umocnienia władzy przywódcy.