BBC demaskuje firmę "widmo". Założono ją podczas pierwszego pandemicznego lockdownu w 2020 roku. W języku angielskim ten proceder nazywa się job-fishing. Jej ofiarami padło ponad 50 osób na całym świecie.

Firma nazywała się Madbird. W połowie 2020 r. wzrastało bezrobocie i wielu młodych, gotowych do wyrzeczeń ludzi szukało pracy.

Nagle w sieci pojawiła się fantastyczna firma, która stwarzała perspektywy grafikom komputerowym. Ich zadaniem było pozyskiwanie kontraktów na duże projekty z wykorzystaniem dotychczasowego doświadczenia.

Firma już mogła się pochwalić wieloma imponującymi klientami - takim jak Nike, Facebook czy Muzeum Tate Modern w Londynie. Wszystko to wyglądało niezwykle profesjonalnie, a na czele działalności stał charyzmatyczny dyrektor.

Na ZOOM-ie organizowane były spotkania, a wirtualna tożsamość firmy i pracowników wyglądała perfekcyjnie. Pełno w niej było imponujących dokonań i pozytywnych recenzji od wdzięcznych klientów.

Ale żeby zdobyć stałą pensję, trzeba było zaliczyć okres próbny, pracując wyłącznie za prowizję, którą pracownicy otrzymywali po sfinalizowaniu kontraktów z klientami. A potem? Potem można było szukać wiatru w polu.

Ilu chętnych?

W ten sposób zatrudniono pond 50 osób z całego świata. Niektórym obiecywano nawet załatwienie wizy pracowniczej i możliwość osiedlenia się w Wielkiej Brytanii.

Ponieważ wszyscy pracowali zdalnie, a firma znakomicie komunikowała się z pracownikami, nikt niczego nie podejrzewał. Aż do chwili, gdy zaczęły pojawiać się pytania, gdzie ludzie będą pracować stacjonarnie po zakończeniu lockdownu.

Ktoś sprawdził adres i okazało się, że to apartamentowiec, w którym nikt o firmie Madbird nie słyszał. Wirtualne tożsamości zarządu okazały się kompletnie zmyślone - profile szefów konkretnych działów były kolażami skradzionych fotografii, cudzych życiorysów i udanych przedsięwzięć innych ludzi.

Na przykład zdjęcie jednego z dyrektorów, jakie znajdowało się na jego profilu, należało do pszczelarza, który mieszka na Słowacji. Sprytnie przerobione, ale bez wątpienia przedstawiające tego samego człowieka.

W międzyczasie ludzie pracujący dla firmy Madbird nawiązali kontakty z kilkoma tysiącami potencjalnych klientów. Z prawnego punktu widzenia kłamali, choć nieświadomie.

Kim jest założyciel?

To enigmatyczny Ali Ayad. W indywidualnych rozmowach z pracownikami wydawał się profesjonalny, opiekuńczy, z konkretną wizją. Zachwyceni nową pracą podopieczni porównywali go nawet do legendarnego założyciela komputerowej firmy Apple, Steve’a Jobsa.

W zależności od tego, z kim rozmawiał indywidualnie, przestawiał się jako ktoś inny. Jednego dnia był amerykańskim mormonem z Utah, innego podawał się za uciekiniera z Libanu, którego życie nauczyło wszystkiego o biznesie

Dziennikarze BBC skontaktowali się z wieloma oszukanymi w ten sposób osobami, a także z samym fałszywym szefem fałszywej firmy. Zapytany o motywację, stwierdził, że chciał ludziom stworzyć możliwości. W efekcie ich oszukał i naraził na długi.

Pracownicy Madbird liczyli na pensję rzędu 35 tys. funtów rocznie. Im bardziej wciągali się w pracę, tym trudniej było im odejść, bo zawsze w przyszłym tygodniu mogła pojawić się życiowa szansa w postaci potężnego kontraktu z sutą prowizją. Zadłużali się, czekając na cud.

Ostatecznie "cud" zdarzył się, przyjmując postać e-maila wysłanego do wszystkich pracowników Madbird. W piśmie zdemaskowano jej fałszywą działalność.

Opracowanie: