Wydaje się, że konserwatywni politycy amerykańscy byliby lepszymi partnerami dla Polaków, jeśli chodzi o budowę elementów tarczy antyrakietowej. Jednak zdaniem Roberta Bella, byłego doradcy prezydenta Clintona do spraw bezpieczeństwa narodowego, wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych nie powinny wpłynąć na przyszłość tej inwestycji.

Znamy stanowisko senatora McCaina w tej sprawie - pełne poparcie, a jeśli Rosjanom się to nie podoba, to trudno. Co do senatorów Obamy i Clinton, ich podejście jest bardziej wyważone. Oboje poparli decyzję Kongresu o wstrzymaniu funduszy na tarczę, ale tylko do momentu, kiedy rządy Polski i Czech wyrażą oficjalną zgodę na ten projekt - powiedział Bell.

Podkreśla on też, że demokratyczni liderzy komisji wojskowych kongresu oficjalnie deklarowali już, że zmiany kursu nie będzie. Jego zdaniem jednak, ewentualna przyszła demokratyczna administracja może chętniej rozmawiać z Rosjanami o ich ewentualnym udziale w programie.

Zdaniem Bell’a decyzją Kongresu Stany Zjednoczone nie mogą rozpocząć żadnych konkretnych przygotowań do budowy tarczy antyrakietowej przed formalną zgodą Polski i Czech. Jak podkreśla, istotne znaczenie będzie miała przyszłotygodniowa wizyta premiera Donalda Tuska w Waszyngtonie:

Przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin zagroził, że odpowiedzią Moskwy na rozmieszczenie elementów tarczy w Polsce i Czechach może być użycie siły.