Setki mieszkańców stolicy Egiptu protestowały po tym, jak policjant zastrzelił ulicznego sprzedawcę oraz ranił dwie osoby. Do sporu doprowadziła... cena filiżanki herbaty.

Setki mieszkańców stolicy Egiptu protestowały po tym, jak policjant zastrzelił ulicznego sprzedawcę oraz ranił dwie osoby. Do sporu doprowadziła... cena filiżanki herbaty.
Policjanci w Kairze /KHALED ELFIQI /PAP/EPA

Według źródeł policyjnych cytowanych przez oficjalną egipską agencję MENA rannych zabrano do szpitala w Kairze, a minister spraw wewnętrznych Egiptu Magdi Abd el-Ghaffar skierował sprawę policjanta do prokuratury.

Na zdjęciach oraz filmach, które pojawiły się w sieci po tym zajściu, można było zobaczyć ciało sprzedawcy leżące na ulicy oraz tłum ludzi napierających na blokujące drogę karetkę pogotowia i radiowóz, skandujących przy tym "Policjanci to bandyci".

Jak podała na stronie internetowej jedna z państwowych gazet, protest zaostrzył się, gdy usiłowano zabrać ciało mężczyzny. Następnie tłum rozpędzono.

Zdaniem organizacji broniących praw człowieka do powszechnych aktów agresji ze strony policji doprowadziła kultura bezkarności wśród egipskich sił bezpieczeństwa. Sprawy rzadko rozwiązywane są na drodze sądowej, a jeśli już do tego dochodzi, to zapadają łagodne wyroki.

Na początku lutego na obrzeżach Kairu znaleziono ciało włoskiego doktoranta Giulio Regeniego. Autopsja wykazała, że mężczyzna przed śmiercią był torturowany. Doznał poważnych stłuczeń, złamań i zmarł w następstwie przerwania rdzenia kręgowego na odcinku szyjnym. Władze Egiptu zaprzeczyły, by egipska policja miała cokolwiek wspólnego z brutalnym zabójstwem mężczyzny.

We wtorek do Egiptu przybyła włoska delegacja, aby wyjaśnić, co dokładnie spotkało Regeniego. Podkreślono, że zostaną podjęte "natychmiastowe, odpowiednie działania" wobec Egiptu, jeśli ten nie udostępni wszystkich informacji o okolicznościach śmierci studenta. 

(mal)