Policjant Brian Zach po raz pierwszy spotkał małą Kailę podczas służby. Dziś jest jego ukochaną córeczką. „Zawsze będzie z nami, będzie kochana i będziemy się o nią troszczyć” –mówi w rozmowie z magazynem „People”.


39-letni Brian Zach po raz pierwszy spotkał Kailę pod koniec marca 2018 roku w dość nieprzyjemnych okolicznościach. Dziewczynka miała wtedy dwa lata.

Podczas patrolowania ulic Kingman w Arizonie dostał sygnał o dziecku z ciężkimi obrażeniami po pobiciu. Przyjął zgłoszenie, bo jak mówi, wciąż ma w pamięci zdarzenie z 2011 roku, kiedy to podczas jego służby doszło do zabójstwa 13-miesięcznej dziewczynki. Ta tragedia do dziś nie daje mu spokoju.

"Nie uratowałem tamtej dziewczynki. Kaila była moją drugą szansą od losu" - mówi.

Tej nocy Brian Zach jako pierwszy pojawił się w domu maltretowanej 2-latki. "Była przesłodką dziewczynką. Od razu zdobyła moje serce" - wspomina.

Kaila została odebrana biologicznym rodzicom i przewieziona do szpitala w Las Vegas. Miała krwiaka na mózgu, zwichnięty obojczyk, obrażenia nóg i rąk. Kiedy lekarze ratowali jej życie, Brian Zach rozpytywał o możliwość zabrania jej po leczeniu do swojego domu. Tym bardziej, że okazało się, iż pracownicy socjalni mieli problemy ze znalezieniem miejsca dla dziewczynki w odpowiedniej placówce.

Kaila zamieszkała z Zachem, Cierrą i ich dwójką dzieci: 19-letnią Rainą i 17-letnim Trevinem. Rodzina bała się planować wspólną z Kailą przyszłość dopóki po ich myśli nie zakończy się procedura prawna.

"Przywiązaliśmy się do niej. Bylibyśmy załamani, gdyby nie mogła zostać z nami na zawsze" - wspomina.

Sąd ostatecznie podjął decyzję, że dziewczynka nie wróci do biologicznych rodziców. Teraz po dwóch latach Kaila została oficjalnie adoptowana przez Briana Zacha i jego żonę.

"Odczuliśmy wielką ulgę. Wiem już, nie będę musiał się o nią martwić. Zawsze będzie z nami, będzie kochana i będziemy się o nią troszczyć" - zapewnił w rozmowie z "People".