Roman Polański wygrał proces z francuskim dziennikiem "Le Parisien". Paryski sąd uznał, że gazeta naruszyła prywatność reżysera, publikując zdjęcia jego żony i syna w ich posiadłości w szwajcarskim kurorcie Gstaad. Polański i jego żona - francuska aktorka i piosenkarka Emmanuelle Seigner - żądali 40 tysięcy euro odszkodowania, ale będzie ono znacznie mniejsze - wręcz symboliczne.

Odszkodowanie wyniesie jedynie trzy tysiące euro. Adwokat Polańskiego żądał od sądu, by ten położył kres ciągłemu polowaniu fotoreporterów na reżysera i jego rodzinę. I wszystko wskazuje na to, że tego nie uzyskał - bo groźba zapłacenia kilku tysięcy euro prawdopodobnie nie przestraszy dużych mediów.

"Le Parisien" opublikował trzy fotografie: Polańskiego w samochodzie, jego żony, którą widać przez okno ich posiadłości w Gstaad, i syna Elvisa, który wyszedł na zewnątrz. Za opublikowanie podobnych zdjęć reżyser wytoczył procesy również trzem innym francuskim pismom. Żąda od nich w sumie 75 tysięcy euro. Wyrok ma zapaść w najbliższy wtorek.

Polański został zatrzymany 26 września 2009 roku na lotnisku w Zurychu na podstawie międzynarodowego nakazu aresztowania. Wymiar sprawiedliwości USA zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Geimer, a następnie w obawie przed karą uciekł ze Stanów Zjednoczonych.

Na początku grudnia szwajcarski wymiar sprawiedliwości zgodził się na przeniesienie reżysera z aresztu ekstradycyjnego do aresztu domowego w alpejskim kurorcie Gstaad po wpłaceniu żądanej kaucji w wysokości 4,5 mln franków szwajcarskich.