Szef brytyjskiego sztabu obrony Stuart Peach ostrzega przed nowym niebezpieczeństwem ze strony Kremla. Jego zdaniem rosyjskie okręty coraz częściej pojawiają się w pobliżu transatlantyckich, podwodnych kabli, które zapewniają globalną komunikację. Zdaniem szefa brytyjskiego sztabu, Rosjanie mogą z łatwością zaburzyć komunikację między Europą a Stanami Zjednoczonymi, przecinając takie kable.

Większość podwodnych kabli biegnie między Irlandią a Nową Funlandią. Rosyjskie okręty podwodne dysponują odpowiednią technologią w postaci zdalnie sterowanych robotów, które mogą zostać użyte w tych działaniach.

Ponieważ światłowodowymi połączeniami przysłanych jest 97 proc. wszystkich informacji między kontynentami, miałoby to poważne konsekwencje gospodarcze i sparaliżowałoby działanie internetu.

Generał Stuart Pech uważa, że brytyjska flota i floty innych krajów członkowskich NATO powinny ulegać ciągłej modernizacji, żeby skutecznie przeciwstawiać się takim zagrożeniom. Tymczasem według najnowszych doniesień brytyjskie ministerstwo obrony zamierza zredukować liczbę marynarzy z 7 tysięcy do 6 tysięcy oraz wycofać ze służby dwie jednostki amfibijne.

Eksperci przypominają, że zaraz po aneksji Krymu w 2013 roku rosyjska marynarka przecięła kable łączące tę część Ukrainy z resztą świata. Ich zdaniem obecność rosyjskich okrętów podwodnych w pobliżu transatlantyckich kabli niekoniecznie musi oznaczać chęć ich zniszczenia. Rosjanie mogą w ten sposób monitorować i przechwytywać transmitowane przez nie dane, tak jak od dawna robią to Brytyjczycy i Amerykanie.

(j.)