Prezydent Kazachstanu Nursułtan Nazarbajew wprowadził z natychmiastowym skutkiem 20-dniowy stan wyjątkowy i godzinę policyjną w mieście Żanaozen na zachodzie kraju. Wczoraj w starciach policji ze zwolnionymi z firm naftowych pracownikami zginęło tam 10 osób.

Dekret Nazarbajewa, opublikowany na jego stronie internetowej, wprowadza zakaz strajków i publicznych protestów, godzinę policyjną, ogranicza możliwości dojazdu i wyjazdu z 90-tysięcznego miasta. Od wczoraj blokowane są też połączenia telefoniczne i dostęp do internetu.

Według prokuratora generalnego Aschata Daułbajewa, podczas wczorajszych zamieszek spłonęły trzy budynki, w tym siedziba lokalnych władz. Podpalono też siedzibę kompanii naftowej Uzenmunaigaz i hotel.

Setki pracowników spółek naftowych domagają się lepszych wynagrodzeń i warunków pracy od ponad sześciu miesięcy. Latem za strajki zwolniono 1000 osób. Protesty jednak nie ustały.

W Kazachstanie, który od ponad 20 lat jest rządzony twardą ręką przez prezydenta Nursułtana Nazarbajewa i który jest najsilniejszą i największą gospodarką Azji Środkowej, rzadko dochodzi do podobnych aktów przemocy.

Wczorajsze zajścia zakłóciły obchody 20. rocznicy uzyskania niepodległości. Władze Kazachstanu twierdzą, że starcia z policją zostały wywołane przez "siły przestępcze i grupy wandali i chuliganów."