O zwolnieniu z pracy pięciu osób z powodu używania w przeszłości marihuany poinformował Biały Dom. Rzeczniczka prezydenta podkreśliła, że "to mniej niż zwolniono by kiedyś", ponieważ przepisy określające podejście do palenia "trawki" zmieniono.

O zwolnieniu pięciu osób Biały Dom poinformował w piątek - podało amerykańskie radio publiczne PNR.

Jak zauważa portal PNR, rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki zaznaczyła przy tym, że "zatrudnione są setki osób, a tylko pięć zwolniono w efekcie polityki". Chodzi m.in. o przepisy, które regulują możliwość otrzymania certyfikatów bezpieczeństwa przez osoby, które w przeszłości paliły marihuanę. Zostały one przez administrację Joe Bidena złagodzone, ponieważ, jak wyjaśniono, "marihuana jest legalna w niektórych miejscach w USA, ale nadal jest nielegalna w świetle prawa federalnego".

W związku z tym jeszcze pod koniec lutego Biały Dom zapowiedział, że historia palenia marihuany nie będzie "automatycznie dyskwalifikować" pracowników.

Psaki wyjaśniła na Twitterze, że po wprowadzeniu nowych przepisów "pracować może więcej osób niż wcześniej", przy poprzednio obowiązujących regulacjach.

Tak czy inaczej od obecnych pracowników wymaga się, by całkowicie zrezygnowali z palenia marihuany i zgodzili się na testowanie.

Portal Daily Beast poinformował wcześniej, powołując się na anonimowe źródła, że "dziesiątki pracowników" Białego Domu zawieszono, poproszono o rezygnację lub przeniesiono do pracy zdalnej w związku z używaniem marihuany w przeszłości.