Gabinet Angeli Merkel dostał wyraźne ostrzeżenie. Koalicja CDU-FDP przegrała wybory w Nadrenii-Północnej Westfalii. Szefowa niemieckiego rządu wzmacniająca swój wizerunek na świecie traci poparcie we własnym kraju.

Wybory do parlamentu jednego z landów są ważne, bo Nadrenia - Północna Westfalia to najbardziej zaludniony z niemieckich landów. Do tego rządziła tam ta sama koalicja, która tworzy rząd Angeli Merkel. Nawet część chadeków głośno mówi, że winna tej porażki jest ich szefowa.

Słaby wynik w tym landzie ma swoje odzwierciedlenie także w sondażach: kłótnie wewnątrz rządu głównie o obniżanie podatków i reformę służby zdrowia sprawiły, że mocno spadają notowania gabinetu Merkel.

Przedterminowe wybory na razie nie wchodzą w grę, ale zmiana koalicji rządzącej Niemcami jest brana pod uwagę już nawet przez część polityków CDU/CSU. W Nadrenii - Północnej Westfalii wygrała co prawda CDU, ale osiągnęła minimalnie lepszy wynik od SPD, natomiast wyraźnie gorszy od poparcia zdobytego podczas poprzednich wyborów.

Dwie największe partie będą miały w lokalnym parlamencie tylu samo, czyli 67 przedstawicieli. Zieloni: 23, FDP: 13, a Lewica: 11. Ani koalicja CDU-FDP, ani SPD-Zieloni same rządzić nie mogą.

Teraz zaczną się więc negocjacje, ważne także dla krajowej polityki. Każdy land deleguje swoich przedstawicieli do Bundesratu, który obok Bundestagu, odpowiada za niemiecką politykę i tworzenie ustaw.

Nie wiadomo wciąż, kto zajmie miejsca 6 posłów należących do chadeków i liberałów. Na pewno za to w Bundesracie zmniejszy się siła CDU-FDP.

Kanclerz Angela Merkel, która gasi na razie europejski pożar wspólnej waluty, musi też uważać na krajowy grunt wyraźnie palący się jej pod nogami.