Blisko 11,5 mln mieszkańców Niemiec żyje poniżej progu ubóstwa - wynika z opublikowanych danych Niemieckiego Instytutu Badań nad Gospodarką. Według ekspertów, w 2008 roku problem ubóstwa dotykał 14 proc. niemieckiego społeczeństwa - to o jedną trzecią więcej niż jeszcze dziesięć lat temu.

Zgodnie z wytycznymi Komisji Europejskiej za zagrożonych ubóstwem uważa się w Niemczech osoby, których dochody nie przekraczają 60 proc. poziomu średnich dochodów w kraju. Najbardziej narażeni na życie w ubóstwie są młodzi mieszkańcy Niemiec. W 2008 roku problem ten dotyczył co czwartego dorosłego mieszkańca tego kraju. Wśród nich dużą grupę stanowią studenci, którzy później rozpoczynają życie zawodowe. Kolejną "grupą ryzyka" są wielodzietne rodziny oraz osoby samotnie wychowujące dzieci.

W ocenie autorów studium, podwyższenie zasiłków dla bezrobotnych oraz świadczeń socjalnych wprawdzie złagodziłoby sytuację osób ubogich, ale nie trafiłoby w sedno problemu. Samo wsparcie finansowe zwalcza symptomy, ale nie uleczy przyczyn biedy - oceniają eksperci. Zalecają przede wszystkim inwestycje w placówki opiekuńcze, poprawę szans na rynku pracy dla osób samotnie wychowujących dzieci oraz rodziców małych dzieci.

Najnowszy raport opiera się na badaniach, które zostały przeprowadzone wśród 10 tysięcy prywatnych gospodarstw domowych. Publikacja studium zbiegła się w czasie z dyskusją na temat kierunku niemieckiego modelu państwa socjalnego. Wicekanclerz i szef liberalnej partii FDP Guido Westerwelle ostrzegł w zeszłym tygodniu przed postulatami podwyższenia zasiłku dla osób długotrwale bezrobotnych. Zaapelował o "nowy początek" niemieckiego państwa socjalnego, który zapewni, że osoby pracujące będą mieć więcej niż ci, którzy nie pracują. Wszystko inne to socjalizm - ocenił.

Za swoje uwagi wicekanclerz został ostro skrytykowany przez opozycję, a nawet część rządzącej w Niemczech chadecji.