Grupa zamaskowanych i uzbrojonych mężczyzn wtargnęła do pełnego ludzi Grand Casino w szwajcarskiej Bazylei, tuż przy granicy z Francją, i ukradła kilkaset tysięcy szwajcarskich franków. Łup z napastnikami rozpłynął się w powietrzu.

Akcja zaczęła się, gdy dwa szare audi zaparkowały przed Grand Casino. Z samochodów wypadło co najmniej dziesięciu napastników, którzy z maskami na twarzach i z bronią w rękach wbiegli do budynku.

Sześciuset gości zostało sterroryzowanych, musieli położyć się na podłogę. Napastnicy działali profesjonalnie i brutalnie – opisywał Peter Gill z prokuratury w Bazylei.

W czasie napadu padło kilka strzałów, ale głównie przy nieudanej próbie otwarcia sejfu. Pierwszy raz zostaliśmy napadnięci. To można trenować, ale jak dojdzie do takiej sytuacji to trudno nie być zaskoczonym. Udało nam się na szczęście o tyle, że nikomu nie stało się nic poważnego - powiedział Michael Favrod z Grand Casino w Bazylei.

Dwie osoby w budynku zostały lekko ranne, najbardziej ucierpiała kobieta, która parkując samochód przypadkiem zastawiła drogę złodziejom. Ci ją pobili, a potem uciekli w stronę Francji. Świadkowie twierdzą, że porozumiewali się po francusku, ale tym językiem posługują się też mieszkańcy zachodniej Szwajcarii.