Przez Francję przetacza się już druga w tym miesiącu gigantyczna fala protestów przeciwko reformie emerytur. Według organizatorów na ulice największych miast, m.in. Paryża, Lyonu, Tuluzy i Bordeaux wyszło ponad 2,5 miliona ludzi. Prezydent Nicolas Sarkozy nie ma wyboru: musi wycofać podniesienie wieku emerytalnego z 60 do 62 lat - grzmią związkowcy.

Ratujmy nasze emerytury dzięki forsie najbogatszych - skandowali uczestnicy wielkiej demonstracji w Paryżu. Związkowcy żądają, by zamiast podnosić wiek emerytalny opodatkować transakcje finansowe. Wtedy ich zdaniem nie będzie problemu z pieniędzmi na emerytury.

Dwa biliony dolarów - to suma transakcji giełdowych na świecie każdego dnia - wystarczy wziąć z tego jeden procent - nie będziemy podnosić wieku emerytalnego na całym świecie w nieskończoność! - mówi korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi przedstawicielka największej francuskiej centrali związkowej - Powszechnej Konfederacji Pracy (CGT).

Jeżeli Sarkozy chce znowu wygrać wybory prezydenckie za dwa lata, to nie może zignorować tak potężnej fali protestów - zapewnia uczestniczący w demonstracji paryżanin.

Pierwsze szacunki związkowców mówią, że wyszła na ulice zbliżona liczba protestujących jak w czasie ostatniej mobilizacji przeciwników tej reformy 7 września. Protestowało wtedy łącznie w całym kraju od 1,1 mln, według policji, do 2,7 mln osób, jak podały związki.