Protest pracowników służb oczyszczania miasta sprawił, że na ulicach Madrytu pojawiły się ogromne sterty śmieci. Niektórzy mieszkańcy podpalają je, by pozbyć się zalegających wszędzie odpadków.

W strajku uczestniczy 90 procent pracowników trzech madryckich przedsiębiorstw oczyszczania miasta. Sprzeciwiają się oni planom radykalnej redukcji płac (nawet o 40 procent) i zwolnienia 1100 osób.

Władze Madrytu na razie odmawiają podjęcia negocjacji ze strajkującymi. Twierdzą, że powinny się tym zająć władze konkretnych przedsiębiorstw. 

Mieszkańcy hiszpańskiej stolicy są podzieleni w ocenach uciążliwego dla nich protestu. Myślę, że musimy poprzeć strajkujących, bo ten strajk to następstwo polityki nieprzejmowania się obywatelami - mówi pytany przez AFP 51 Jose Antonio Zaragoza. To horror. Tak nie wolno protestować - ocenia 46-letnia Rosa Aguillar, wskazując na sterty śmieci na placu Jacinto Benavente.