Specjalista od zarządzania tłumem, który miał panować nad sytuacją przy wejściu podczas tragicznie zakończonej Love Parade w Duisburgu, został wówczas przez tłum uwięziony w kontenerze - donosi niemiecka prasa. 24 lipca podczas parady miłości zginęło 21 osób.

Z dotychczasowych ustaleń policji i dziennikarzy wynika, że impreza była prowizorycznie przygotowana; że zawiniło wiele osób, zawiodło wiele elementów.

Człowiek, który obserwował przepływ ludzi, miał doskonałe miejsce do obserwacji samego tunelu, do tego miał szesnaście monitorów z podglądem na okolice. Jednak nie miał krótkofalówki, tak przynajmniej informuje niemiecka prasa. Sieć telefoniczna dość wcześnie nie dała rady obciążeniu i pojawił się problem.

Specjaliście pomagał policjant, jednak z poleceniem zamknięcia bram przed tunelem dotarł dopiero pół godzinie po tym jak okazało się, że sytuacja jest krytyczna.

Tłum był zbyt wielki, śluz nie udało się zamknąć, ludzie zaczęli uciekać z tunelu każdą możliwą drogą, między innymi po dachu kontenera, w którym zablokowany został kontroler.

Prezydent Niemiec postuluje, by rodziny ofiar reprezentował Rzecznik Praw Obywatelskich. Chce też stworzyć fundusz, który umożliwi pomoc bez zbędnej biurokracji.