Czy prezydent Nicolas Sarkozy chce zastraszyć swoja główną przeciwniczkę polityczną - zastanawiają się francuscy komentatorzy. Nieznani sprawcy włamali się już po raz trzeci do domu liderki opozycji, socjalistki Segolene Royal. Stało się to zaledwie kilka dni po tym, jak ogłosiła, że stanie do walki z Sarkozym w wyborach prezydenckich.

Afera jest tym bardziej tajemnicza, że podobnie jak w czasie dwóch pierwszych włamań cały paryski apartament Royal został przeszukany i zdewastowany, ale nie zniknęły z niego żadne wartościowe przedmioty.

Policja twierdzi, że odkryła odciski palców 14-letniej recydywistki, która została już aresztowana i jest przesłuchiwana. Obserwatorzy nie mogą jednak zrozumieć, dlaczego nastolatka miałaby się włamywać do domu socjalistki, skoro nic nie zostało tam skradzione.

Przeciwniczka Sarkozy'ego nie ma wątpliwości, że chodzi o próbę jej zastraszenia. Tym bardziej, że już po raz drugi ma stoczyć pojedynek z Sarkozym w wyścigu do Pałacu Elizejskiego.

Część obserwatorów sugeruje jednak, że zastraszyć Segolene Royal mogą próbować również jej lewicowi koledzy, bo w Partii Socjalistycznej trwa nieustanna bitwa o to, kto ma być "oficjalnym" kandydatem tego ugrupowania w wyborach prezydenckich.