Odgłosy ostrej strzelaniny słychać było w czwartek wieczorem w stolicy Kirgistanu, Biszkeku, kiedy milicja wdała się w uliczne walki z szabrownikami, plądrującymi sklepy i główny bazar w centrum miasta. Według rzecznika kirgiskiego MSW, kilkuset milicjantów starło się z około 500 szabrownikami. Wcześniej tymczasowy minister spraw wewnętrznych zezwolił siłom bezpieczeństwa na strzelanie do szabrowników.

Szef milicji oświadczył w telewizji państwowej, że odgłosy strzałów dochodzą z centrum miasta. Możliwe, że są ranni - przyznał.

Życie w Biszkeku wciąż nie powróciło do normy. W większości budynków - w tym w hotelach - zgaszono światła, aby nie prowokować napastników. W czwartek przez cały dzień trwało też grabienie budynków rządowych.

W czasie antyrządowych protestów w Kirgistanie i starć z milicją zginęło co najmniej 75 osób, rannych jest około 500.

Waszyngton apeluje o spokój

Sytuacją w Kirgistanie zaniepokojone są Stany Zjednoczone. Waszyngton zaapelował o przywrócenie porządku w stolicy kraju, Biszkeku, i oświadczył, że z niecierpliwością oczekuje wejścia z powrotem przez Kirgistan na ścieżkę demokracji.

Rzecznik Białego Domu Robert Gibbs powiedział, że prezydent Barack Obama uważnie śledzi wydarzenia w Kirgistanie i monitoruje sytuację z grupą doradców ds. bezpieczeństwa narodowego.