Awaria sygnalizatora albo błąd człowieka - to najbardziej prawdopodobne przyczyny katastrofy kolejowej w Niemczech. W zderzeniu dwóch pociągów, do którego doszło w miejscowości Hordorf, około 200 km od Berlina, zginęło co najmniej dziesięć osób, a 40 zostało rannych. Jak ustalono, pociąg osobowy jechał z prędkością 100 km/h, towarowy - 80 km/h.

W miejscu wypadku jest tylko jeden tor, więc przyczyną tragedii nie mogły raczej być problemy ze zwrotnicą. Bardziej prawdopodobny wydaje się błąd związany z sygnalizacją świetlną - albo obaj maszyniści mieli zielone światło, albo jeden z nich czerwonej sygnalizacji nie zobaczył. W czasie wypadku była mgła, ale - jak uważają niemieckie służby - nie tak gęsta, by nie zauważyć oznaczeń.

Pędzące pociągi zderzyły się tak mocno, że przód składu osobowego został zmiażdżony, a cały pociąg wypadł z torów. Ucierpieli wszyscy pasażerowie. Prowadzący akcję ratunkową obawiają się, że liczba ofiar może wzrosnąć, bo wśród osiemnastu ciężko rannych jest kilka osób w stanie krytycznym.