Jedna osoba zginęła, a kilkanaście zostało rannych, gdy siły bezpieczeństwa otwarły ogień do demonstrantów blokujących budynek rządowy w mieście Taizz w południowo-zachodnim Jemenie - poinformowali świadkowie. Od początku antyreżimowych protestów zginęło w Jemenie co najmniej 150 osób.

Znaczne siły policyjne i wojskowe zaatakowały protestujących, a później ścigały ich w innych częściach miasta. Otwarły ogień i użyły gazów łzawiących- powiedział jeden ze świadków Buszra al-Maktari.

Kilka tysięcy demonstrantów zebrało się wczoraj pod budynkiem ministerstwa edukacji w Taizzie, w tym wielu nauczycieli i uczniów. Domagali się oni odroczenia egzaminów z powodu strajków. Niektórzy skandowali antyprezydenckie hasła. Dwie osoby zginęły od kul, a cztery zostały ranne podczas tłumienia demonstracji.

Wielu demonstrantów w całym Jemenie nawołuje do pozostania na ulicach do czasu ustąpienia prezydenta Alego Abd Allaha Salaha, który rządzi w Jemenie od ponad 32 lat.

Prezydent Salah nazwał w piątek swych oponentów "wyjętymi spod prawa" i "członkami sił terroru".