Mordechaj Vanunu, który spędził 18 lat w więzieniu za ujawnienie izraelskiego programu zbrojeń jądrowych, prosi norweski komitet Pokojowej Nagrody Nobla, by nie brał pod uwagę jego nominacji do tej nagrody. Izraelczyk wyszedł z więzienia w 2004 roku, ale wciąż nie wolno mu opuszczać kraju.

W liście do norweskiego komitetu noblowskiego Vanunu napisał, że nie chce nagrody, którą wcześniej otrzymał prezydent Izraela Szimon Peres. Vanunu uważa Peresa za ojca izraelskiej bomby atomowej i nie chce być z nim w żaden sposób łączony.

Peres otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla wspólnie z przywódcą Palestyńczyków Jaserem Arafatem i ówczesnym izraelskim premierem Icchakiem Rabinem w 1994 roku za starania o zakończenie konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Peres był wtedy szefem izraelskiej dyplomacji.

Sekretarz noblowskiego komitetu Geir Lundestad potwierdził, że zostały już zgłoszone nominacje dla Vanunu, ale nie zdradził przez kogo. Nominacje, zawsze objęte tajemnicą, rozpatrywane są przez 5-osobowy komitet 9 marca. Kandydatów zgłaszają m.in. poprzedni laureaci Pokojowej Nagrody Nobla.

Izraelczyk podobną prośbę zgłosił w zeszłym roku, dodając, że nie zna podobnego przykładu "profilaktycznej" odmowy jeszcze przed przyznaniem nagrody.

Według noblowskiej strony internetowej, jedyną osobą, która odmówiła przyjęcia nagrody, był polityk z Wietnamu Północnego Le Duc Tho, który otrzymał ją w 1973 roku razem z amerykańskim sekretarzem stanu Henrym Kissingerem. Wietnamczyk nie przyjął jej, uzasadniając to faktem, że w jego kraju trwa w dalszym ciągu wojna.