Sekretarz Stanu USA Hillary Clinton, która w tym tygodniu przebywa z wizytą w Indiach, towarzyszy świta złożona ze specjalistów od spraw bezpieczeństwa i wywiadu. Indie zainteresowane są importem technologii i ekspertów ds. walki z terroryzmem - pisze "Washington Post".

Bezpieczeństwo i terroryzm to dwa nowe słowa klucze w relacjach między Waszyngtonem a New Delhi - pisze dzisiejszy "Washington Post" w swym wydaniu internetowym. Seria zamachów terrorystycznych - od krwawego ataku w Bombaju w 2008 roku po wydarzenia z ostatniego tygodnia - skłoniły indyjskie władze do zainwestowania w najnowszej generacji amerykański sprzęt i najlepszy know-how, by zapobiec kolejnym masakrom.

Zainteresowanie Indii amerykańskimi systemami bezpieczeństwa sprawia, że zarówno towarzyszącym pani Clinton dyplomatom, jak i firmom w USA "cieknie ślina" - jak pisze "Washington Post" - na myśl o wartych miliardy dolarów kontraktach i nawiązaniu bliższych relacji z New Delhi.

W ciągu ostatniej dekady stosunki między obydwoma krajami bardzo się ociepliły. Z obiektu amerykańskich sankcji nałożonych po testach indyjskiej broni nuklearnej 1998 roku, Indie zmieniły się w jednego z najbliższych regionalnych sojuszników Ameryki.

Czy towarzyszący Hillary Clinton dyplomaci i eksperci zdołają jednak nakłonić New Delhi do daleko idących zobowiązań - nie jest pewne, jak podkreśla waszyngtoński dziennik. Mimo coraz bliższej współpracy między obydwoma krajami, Hindusi nie chcą się zgodzić na warunki, na jakich USA sprzedaje najbardziej wyrafinowany sprzęt na potrzeby wywiadu i sił zbrojnych, czyli na amerykańskie inspekcje. "Obie strony ewidentnie chcą tej współpracy" - mówi informator "Washington Post", ale "potrzeba czasu, by nabrały do siebie zaufania".