Imigranci, także ci z krajów UE, przyjeżdżając do Holandii, będą proszeni o podpisanie tzw. deklaracji uczestnictwa. Chodzi o uczestnictwo w holenderskim społeczeństwie i akceptację jego wartości. Pod tą z pozoru niewinną "deklaracją" czy "kontraktem" może się jednak kryć zamiar usuwania z Holandii imigrantów zarobkowych np. Polaków. Wszystko zależy od tego, do czego władze Holandii będą wykorzystywać te dokumenty.

Teoretycznie ich podpisanie nie będzie obowiązkowe, gdyż stawianiu nowych warunków sprzeciwia się unijne prawo. W niektórych gminach np. w Amsterdamie czy Rotterdamie rusza już pilotażowy program zachęcania imigrantów do podpisywania "kontraktów". Będą one proponowane do podpisu w momencie, gdy imigrant rejestruje się w gminie. Już sam ten fakt może być odbierany jako presja.

Władze w Hadze wyjaśniają, że w deklaracji chodzi o to, żeby imigranci byli świadomi zasad panujących w Holandii np. że homoseksualiści i heteroseksualiści mają absolutnie równie prawa i zabrania się dyskryminacji. W dokumencie jest jednak także mowa o tym, że znajomość języka holenderskiego jest "bardzo ważna" oraz, że "obywatele w Holandii mają prawo do sprawiedliwych umów o pracę i minimalnego wynagrodzenia". Deklaracje mogą być więc wykorzystywane przez holenderskie władze do pozbywania się tych imigrantów, którzy zgodzili się pracować np. za niższe stawki lub nie znają języka.

Polacy mieszkający w Holandii są oburzeni i twierdzą, że podpisywanie tego typu dokumentu nic nie zmieni. Jest to Mount Everest hipokryzji i to niestety kolejny nonsens wymyślony przez holenderskich polityków - uważa Krzysztof Znarowski, Polak od lat mieszkający w Holandii. Gdyby miało to w jakikolwiek sposób poprawić akceptację imigrantów w Holandii, to bym sam się ubrał w garnitur i pobiegł z rodziną do gminy, aby to podpisać. Niestety nic takiego się nie stanie. Nawet, jeśli wszyscy imigranci w Holandii podpiszą jutro ten kontrakt, to Geert Wilders (ksenofobiczny polityk, autor antypolskiego portalu, na którym Holendrzy mogli wpisywać skargi na Polaków - przyp. red.) i tak będzie przodował w sondażach, a 70 procent Holendrów będzie nadal marzyło, aby zamknąć granicę przed przybyszami z Europy Środkowo-Wschodniej - dodaje.