Hiszpańska policja uwolniła dwie młode Polki, które miesiąc temu zostały porwane przez Marokańczyków. Kobiety przetrzymywano w domu koło Huelvy - były bite i gwałcone; mają też rany od noża.

Jedna z kobiet, korzystając z nieuwagi porywaczy, zadzwoniła do rodziców w Warszawie i poprosiła o ratunek. Rodzice natychmiast poinformowali jednostkę policji ds. przestępczości zorganizowanej, która przez ambasadę Hiszpanii w Warszawie skontaktowała się z policją hiszpańską.

W Hiszpanii rozpoczęto poszukiwania. Policja przeszukała plantacje truskawek na południu kraju i znalazła firmę, w której pracowały Polki. Dzięki zeznaniom świadków, którzy widzieli w tej okolicy dwie kobiety jadące samochodem Audi w towarzystwie dwóch mężczyzn o arabskich rysach, ustalono możliwe miejsce pobytu porwanych.

Początkowo mężczyźni nie chcieli wpuścić policjantów do domu. Zaprzeczali, jakoby były tam przetrzymywane cudzoziemki. Jednak w trakcie rozmowy porywaczy z policjantami jednej z Polek udało się wyrwać na zewnątrz. Obu mężczyzn aresztowano.

Według zeznań kobiet, Marokańczycy zwabili je do domu, obiecując "lepiej płatną pracę".