Ryzyko epidemii wirusa z Wuhan w Europie jest bardzo niewielkie. Tak twierdzi szef oddziału chorób zakaźnych paryskiego szpitala, w którym znajduje się dwóch pacjentów z trzech zarażonych na terenie Francji. Lekarz apeluje on o nie wszczynanie paniki.

Szef oddziału chorób zakaźnych i tropikalnych paryskiego Szpitala Bichat - profesor Yazdan Yazdanpanah, który jest jednoczesnej dyrektorem Instytutu Chorób Zakaźnych francuskiego Państwowego Instytutu Zdrowia i Poszukiwań Medycznych sugeruje, że nowy koronawirus nie jest tak groźny, jak mogło się wydawać.

Do takich wniosków doszedł po obserwacji dwojga pacjentów, którzy znajdują się w tym szpitalu oraz po rozmowach ze specjalistami z różnych krajów. Jego zdaniem na razie proporcje przypadków śmiertelnych wśród osób zarażonych tym wirusem można sytuować na poziomie około 5 procent. To znacznie więcej, niż w przypadku gryp sezonowych, ale prawie dwukrotnie mniej niż np. w przepadku SARS, czyli zespołu ostrej niewydolności oddechowej, który po raz pierwszy pojawił się w końcu 2002 roku w prowincji Guangdong, na południu Chin. Profesor Yazdan Yazdanpanah dodał jednak, że na razie za mało jest danych statystycznych na temat nowego koronawisrusa, by mieć w tej sferze całkowita pewność.

Kobieta i mężczyzna, którzy są zarażeni tym wirusem i trafili do paryskiego Szpitala Bichat, czują się wedlug profesora Yazdanpanaha, dobrze. Cierpią głownie z powodu kaszlu i nawracającej gorączki.

Szef oddziału chorób zakaźnych podkreślił, że kiedy testy umożliwiające wykrycie nowego koronawirusa zostaną rozpowszechnione w szpitalach w całej Francji, bardzo szybko będzie można odsyłać do domów pacjentów, którzy nie są nim zarażeni. Na razie na rezultaty trzeba czekać dosyć długo, bo testami dysponuje tylko paryski Instytut Pasteura.