Francuzi, którzy noszą takie same imię i nazwisko jak znienawidzony trener piłkarskiej reprezentacji, nie wytrzymują już nerwowo ciągłych wyzwisk, obelg i anonimowych pogróżek. Dlatego do policji napływa coraz więcej skarg od Raymondów Domenechów.

U Raymondów Domenechów telefon dzwoni o każdej porze dnia i nocy. Padają wulgarne wyzwiska podobne do tych, za które - po kłótni z trenerem - sławny napastnik Nicolas Anelka został wyrzucony z drużyny.

Dzwonią do mnie wściekli ludzie, których nie znam i którzy mnie znieważają. Pytają mnie, dlaczego zostawiłem na ławce rezerwowych najlepszego strzelca reprezentacji Thierry’ego Henry i grożą, że się na mnie zemszczą za narodowa hańbę - poskarżył się paryskiemu korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi inżynier z Herault.

Cześć Raymondów Domenechów wyłączyła już na stale telefony, inni - zmieniają numery, jeszcze inni zastanawiają się wręcz nad zmiana nazwiska, żeby koszmar się wreszcie skończył.