Jedno z francuskich pism na podstawie znalezionych w Internecie informacji odtworzyło życiorys 24-letniego Marca L., przypadkowo wybranego internauty. Okrasiła go prywatnymi zdjęciami i pikantnymi, intymnymi szczegółami. Mężczyzna zagroził procesem, a gazeta tłumaczy, że sam jest sobie winien.

Miesięcznik "Le Tigre" udowodnił, że coraz więcej ludzi - zwłaszcza młodych - beztrosko umieszcza na rożnych stronach internetowych szczegóły dotyczące ich życia prywatnego, czy stanu zdrowia, nie zdając sobie sprawy, że później każdy korzystając z wyszukiwarki internetowej, może sam znaleźć te informacje.

Oburzony Marc L. zagroził magazynowi procesem. Redakcja odpowiedziała mu spokojnie, że nie złamała prawa, bo wszystkie wykorzystane przez nią informacje były "publicznie dostępne". Przyznała jej rację "narodowa komisja ds. informatyki i praw obywatelskich", która apeluje do internautów, by się głęboko zastanowili, zanim zaczną ujawniać w sieci to, co powinno pozostać w sferze prywatności.