Tajna misja dwóch rosyjskich atomowych okrętów podwodnych na Atlantyku u wybrzeży Ameryki Północnej poniosła fiasko - przyznaje nieoficjalnie strona rosyjska. Jest mało prawdopodobne, by po powrocie "podwodniaków" ktoś złożył im gratulacje - powiedział agencji Interfax pragnący zachować anonimowość informator.

Rosyjskie okręty śledził kanadyjski samolot wojskowy. Jednostki znajdują się na wodach międzynarodowych na północnym Atlantyku - poinformował w środę wieczorem rzecznik ministra obrony narodowej Kanady Dan Dugas. Dodał, że samolot typu CP-140 Aurora kanadyjskich sił powietrznych został wysłany w ten rejon, aby zapewnić poszanowanie suwerenności Kanady. Podkreślił jednak, że okręty nie stanowią żadnego zagrożenia.

W zeszłym tygodniu zaniepokojenie misją rosyjskich jednostek wyraził Pentagon. Okręty bowiem przez kilka dni patrolowały wody Atlantyku na wschód od Stanów Zjednoczonych. Nie wpłynęły na amerykańskie wody terytorialne ani nie podjęły żadnych działań prowokacyjnych, lecz Ministerstwo Obrony USA było zaskoczone samą ich obecnością w regionie.

Jak oświadczył wiceszef rosyjskiego sztabu generalnego generał Anatolij Nogowicyn, okręty, które widziano u wschodnich wybrzeży USA, przeprowadzały rutynowe patrole. Według Nogowicyna, patrole te nie są warte wzmianki. Jak dodał, wznowiono je po ponownym uruchomieniu patrolowych lotów rosyjskich bombowców strategicznych w 2007 roku.