W Paryżu rusza proces szefa siatki terrorystycznej, która przerzucała islamskich ekstremistów z Francji do Iraku. Tam dokonywali oni zamachów i atakowali konwoje międzynarodowej koalicji. Adwokaci oskarżonego twierdzą, że był on torturowany w czasie przesłuchań i żądają umorzenia sprawy.

Według prokuratury, niespełna 28-letni Francuz Peter Cherif wysłał do rejonu Faludży w Iraku kilkuset gotowych na wszystko islamskich ekstremistów z arabskich dzielnic Paryża i podparyskich imigranckich gett. Sam został schwytany w Faludży i skazany na 15 lat wiezienia, ale udało mu się uciec. Francuski kontrwywiad odnalazł go w końcu w Syrii.

Oskarżony twierdzi, że on i wysyłani przez niego do Iraku francuscy muzułmanie nie są terrorystami, pomagali tylko cywilnej ludności w zorganizowaniu "ruchu oporu przeciwko najeźdźcy". Prokuratura podkreśla, że ponosi on pośrednią lub bezpośrednią winę za śmierć wielu żołnierzy międzynarodowej koalicji. Grozi mu 20 lat wiezienia.