Władze Francji ukryły prawdę o jednej z najtragiczniejszych eksplozji w powojennej historii kraju - twierdzą niezależni eksperci, badający przyczyny tajemniczego wybuchu w fabryce nawozów sztucznych w Tuluzie 11 lat temu. Zginęło wtedy ponad 30 osób, a 2500 zostało rannych.

Były inżynier przemysłu zbrojeniowego twierdzi, że w Tuluzie doszło do serii eksplozji. Pierwsza z nich nie miała jednak miejsca w fabryce nawozów, tylko w znajdujących się tuż obok zakładach produkujących materiały wybuchowe. Według niezależnych ekspertów, ówczesny rząd zablokował idące w tym kierunku policyjne śledztwo tłumacząc, że działalność zakładów zbrojeniowych objęta jest tajemnicą państwową.

Niezależny raport w sprawie katastrofy ma zostać przedstawiony sędziom badającym okoliczności tragedii. Do tej pory byli oni przekonani, że do wybuchu doszło w fabryce, gdzie robotnicy przypadkowo pomieszali substancje chemiczne.