Prezenter popularnego programu Top Gear ponownie popadł w tarapaty. Znowu zawinił jego cięty język. Tym razem Jeremy Clarkson podpadł organizacją zajmującym się dziećmi cierpiącymi na autyzm.

Oceniając atrybuty ferrari, którym jeździ współprowadzący program James May, Clarkson nazwał samochód niedorozwiniętym. Dodał też, że auto powinno zostać objęte kategorią "szczególnej troski".

W języku angielskim oba te sformułowania używane są w stosunku do dzieci, które mają poważne problemy z rozwojem. Określenia uchodzą za przejaw braku politycznej poprawności. Rzecznik brytyjskiej organizacji, która pomaga osobom cierpiącym na autyzm, ostro skrytykował prezentera. Jak podkreślił, takie słowa wypowiedziane w telewizji mogą się przyczynić do jeszcze większego piętnowania ludzi, którzy powinni zostać otoczeni powszechną opieką.

To nie pierwsza gafa Clarksona. Wywołał on już skandal opowiadając w Top Gear dowcip o mordujących prostytutki kierowcach ciężarówek. Z kolei jadąc przez Biegun Północny, bez skrępowania popijał przed kamerami gin z tonikiem. Telewizja BBC, zmuszona była przeprosić widzów za zachowanie prezentera.