Trudno się rozstać z ciężarówką, trudno się rozstać z drogą - mówi Marek Wieczorek, który gigantyczną ciężarówką od 12 lat jeździ po amerykańskich trasach. Tym razem w drodze z Chicago do Los Angeles towarzyszył mu nasz korespondent Jan Mikruta.

Pan Marek nieraz już przemierzał tysiące kilometrów, podróżując przez stany: Illinois, Missouri, Oklahomę, Teksas, Nowy Meksyk, Arizonę i Kalifornię. Jak sam przyznaje to ciężka i niebezpieczna praca.

Mam pod fotelem 1000 litrów paliwa i nie mam możliwości katapultowania się. Cudem kiedyś wyszedł z wypadku. Miałem szczęście – był wąwóz 5-6 metrów i ja do tego wąwozu spadłem na dach. Samochód niemal rozerwało - opowiada pan Marek.

A takich niebezpiecznych sytuacji nie brakuje. Kierowcy jeżdżą 800, 900 kilometrów bez zatrzymywania – przyznaje w rozmowie z korespondentem RMF. Zdarza się, że zasypiam za kierownicą – mówi – i dlatego, jak każdy zawodowy kierowca, piję hektolitry kawy i rozmawiam przez radio.

Choć praca ciężka, to trudno się z nią rozstać. Przemierzam pustynie, parki narodowe. To daje takie poczucie swobody. Ja nazywam te swoje drogi indiańskimi ścieżkami – mówi pan Marek. Jednocześnie jednak przyznaje, że choć widoki są niesamowite, to czasu na ich podziwianie niewiele.