Liderzy rządzącej prawicy i lewicowej opozycji protestują przeciwko dyskryminacji klientów, którzy nie są muzułmanami, w ośmiu barach największej francuskiej sieci szybkiej obsługi „Quick”. Serwowane są w nich tylko hamburgery z mięsa „halal” - tzn. pochodzącego z rytualnego muzułmańskiego uboju. Zakazana przez islam wieprzowina została całkowicie z nich wycofana.

Bary, w których serwowane są „hamburgery dla muzułmanów” znajdują się głównie na imigranckich przedmieściach dużych francuskich miast - m.in. Paryża, Marsylii i Tuluzy. Część liderów prawicy apeluje o bojkot sieci, która - ich zdaniem - dyskryminuje wyznawców innych religii. Socjalistyczny mer miasta Roubaix zapowiedział zaskarżenie sieci „Quick” do sądu.

Problem nie polega na tym, że są hamburgery dla muzułmanów - tylko na tym, że nie ma hamburgerów dla ludzi, którzy nie są wyznawcami Allacha! - wyjaśnił korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi jeden z klientów.

Afera jest tym bardziej pikantna, że wlaścicielem sieci jest publiczny francuski bank Caisse des Depots et Consignations. Jego szef broni się i twierdzi, że pozostali klienci mogą również jeść „muzułmańskie hamburgery” - a jak nie chcą, to mają dania rybne i sałatę. Nie ukrywa on, że - ten jak się wyraził - „eksperyment” okazał się w imigranckich gettach bardzo dochodowy.

We Francji żyje największa w Unii Europejskiej wspólnota muzułmańska, która liczy blisko 6 milionów osób.