Niemiecki rząd nie potrafi wykluczyć, że Bundeswehra szkoliła somalijskie dzieci. Pyta o to opozycja, a ministerstwo spraw zagranicznych nie może zaprzeczyć, bo rekrutów do szkoleń wskazywał somalijski rząd tymczasowy.

Minister obrony Karl Theodor zu Guttenberg zapewnił, że armia świadomie nie daje nieletnim broni do rąk. Będziemy sprawdzali tak mocno i dokładnie jak tylko można to sprawdzić, czy do takich przypadków dochodziło. Rozmawiamy z somalijskim rządem, że dla nas jest to nie do zaakceptowania - powiedział szef resortu obrony.

Lewica, która zadała to pytanie, chcąc wyjaśnić wątpliwości, nie jest zadowolona z odpowiedzi członków rządu. A organizacje chroniące praw człowieka potwierdzają, że w Somalii dzieci są często porywane i zmuszane do walki. Są łatwo podatne na perswazje, dlatego łatwo wydawać im rozkazy i manipulować nimi.

Niemiecka armia pomaga szkolić somalijskie wojska w sąsiedniej Ugandzie. Żołnierze z tych obozów mają pomóc tymczasowemu rządowi przywrócić spokój w tym afrykańskim kraju.