Co najmniej 63 osoby zginęły w wyniku trwających od kilku dni powodzi i osunięć ziemi w zachodniej Birmie. 15 tysięcy rodzin musiało opuścić swoje domy. Mieszkańcom dotkniętego przez żywioł regionu pomagają wojsko i organizacje humanitarne.

W stanie Arakan ulewne deszcze wywołały powodzie i osunięcia, które zmywały całe domy oraz uszkodziły wiele szkół i mostów.

Według oficjalnych danych zginęły 63 osoby. Bilans ten może jeszcze wzrosnąć, ponieważ mieszkańcy wielu wsi wracają do swoich domów położonych na stromych zboczach, które wciąż grożą obsunięciem - uważa przedstawiciel ONZ.

Rządowa gazeta "New Light of Myanmar" zapewnia, że miejscowi dowódcy wojskowi i władze pomagają ofiarom i nadzorują naprawy w najmocniej dotkniętych przez żywioł regionach.

Rząd, ONZ oraz organizacje humanitarne dostarczają poszkodowanym żywność, leki i ubrania. Wielu z nich zakwaterowano w szkołach i tymczasowych schronieniach.

Ulewy zaczęły się 13 czerwca i skończyły w połowie ubiegłego tygodnia. Zdaniem ONZ w ich wyniku ucierpiało ponad 15 tys. rodzin, podczas gdy państwowe birmańskie media informują o 2 tys. poszkodowanych.

W porze monsunowej, która zazwyczaj zaczyna się w połowie maja, powodzie są w tej części Azji normalne. W maju 2008 roku nad Birmą przeszedł cyklon Nargis, w wyniku którego zginęło lub uznano za zaginionych ponad 140 tys. ludzi.