Bahrajńska policja rozpędziła manifestantów, którzy zaczęli gromadzić się na Placu Perłowym w Manamie. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego. Wcześniej następca tronu zlecił armii wycofanie się z ulic. Policja zatrzymała co najmniej trzech demonstrantów i zablokowała dostęp do placu.

Następca tronu Salman ibn Hamad Al-Chalifa wydał rozkaz, by armia wycofała się z ulic kraju, i zapowiedział, że porządku w stolicy będzie odtąd strzegła policja. Wycofanie wojska było warunkiem podjęcia dialogu z władzami przez opozycję.

Kiedy tylko armia zaczęła wycofywać się z placu, na Facebooku pojawiły się wezwania do nowego marszu w tym kierunku. Wczoraj bahrajńskie wojsko użyło ostrej amunicji, by rozpędzić antyrządowe protesty w pobliżu Placu Perłowego. Co najmniej jedna osoba zginęła. Według szyickiej opozycji 95 osób zostało rannych, w tym "trzy są w stanie śmierci klinicznej".

Tymczasem główny związek zawodowy kraju wezwał do kolejnego strajku. Związek zawodowy Gulf Air powiedział swoim członkom, że Powszechny Związek Pracowników Bahrajnu wezwał do strajku od 20 lutego - powiedział jeden z pracowników linii lotniczych Gulf Air.