Lider antykremlowskiej opozycji Aleksiej Nawalny został wypisany ze szpitala Charite w Berlinie - poinformowała placówka. Rosyjski działacz trafił tam po otruciu środkiem bojowym typu nowiczok.

Stan pacjenta poprawił się na tyle, że został on wypisany ze stacjonarnej opieki szpitalnej - napisano w oświadczeniu Charite.

Na podstawie tego, że pacjent poczuł się lepiej oraz (na podstawie) jego obecnego stanu lekarze uważają, że całkowite wyzdrowienie jest możliwe. Jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by ocenić potencjalne długoterminowe skutki jego ciężkiego zatrucia - wskazano.

Rosyjska prokuratura chce przesłuchać Nawalnego w Niemczech

Rosyjska prokuratura generalna zwróciła się do ministerstwa sprawiedliwości Niemiec z wnioskiem o umożliwienie przesłuchania Aleksieja Nawalnego - podała w poniedziałek telewizja RT. Niemieckie ministerstwo potwierdziło ze swej strony, że otrzymało taką prośbę.

We wniosku tym prokuratura zwraca się o "poinformowanie o aktualnym stanie zdrowia Aleksieja Nawalnego i o tym, czy możliwy jest jego udział w czynnościach śledczych".

Prokuratura wyjaśniła, że interesują ją szczegóły przygotowań wyjazdu Nawalnego do Nowosybirska i Tomska. Chce ona zidentyfikować wszystkie osoby, które towarzyszyły opozycjoniście w tej podróży.

Postępowanie przygotowawcze dotyczące możliwego otrucia Nawalnego prowadzi policja transportowa w Tomsku. W Rosji nie wszczęto sprawy karnej, bowiem - jak argumentują władze - nie ma wystarczających do tego dowodów. Lekarze, którzy zajmowali się Nawalnym w szpitalu w Omsku, ocenili, że nie można uznać, że padł on ofiarą otrucia.

Współpracownicy znaleźli butelkę ze śladami Nowiczoka w hotelowym pokoju

Współpracownicy Nawalnego na jego koncie na Instagramie opublikowali nagranie. Jak tłumaczą - widać na nim hotelową butelkę wody, która potem została zabrana do badań.

Zaraz po tym, jak współpracownicy dowiedzieli się o ciężkim stanie Nawalnego i o tym, że potrzebne było lądowanie, by móc mu udzielić pomocy lekarskiej, wezwali prawnika i weszli do pokoju, w którym mieszkał Nawalny - czytamy  w opisie nagrania. 

Współpracownicy opozycjonisty opisują to, co widzą i zaczęli pakować wszystko co tam znaleźli - w tym butelkę wody, w której po zbadaniu w laboratorium znaleziono substancję, którą Nawalny miał zostać otruty.  "Postanowiono zebrać wszystko, co hipotetycznie mogłoby się przydać, i przekazać to lekarzom w Niemczech. Fakt, że sprawa nie zostanie zbadana w Rosji, był dość oczywisty" - czytamy w poście.

Nawalny poczuł się źle na pokładzie samolotu

Nawalny został hospitalizowany 20 sierpnia w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy. Stracił przytomność. Na żądanie rodziny dwa dni później został przetransportowany lotniczym ambulansem do kliniki Charite w Berlinie. W zeszłym tygodniu został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej.

Na początku września kanclerz Niemiec Angela Merkel poinformowała, że laboratorium Bundeswehry, badające pobrane próbki od Nawalnego, wykryło, że otruto go bojowym środkiem chemicznym z grupy nowiczok. Niemcy i Francja zażądały od Moskwy śledztwa w tej sprawie i postawienia przed sądem osób odpowiedzialnych za atak.

W poniedziałek rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert poinformował, że dwa kolejne laboratoria, we Francji i w Szwecji, niezależnie potwierdziły ustalenia, iż Nawalny został otruty przy pomocy środka bojowego z grupy nowiczok. Dodał, że próbki pobrane od opozycjonisty zostały również wysłane do laboratoriów Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) z siedzibą w Hadze.

Rosja twierdzi, że nie widziała dowodów na otrucie Nawalnego. Jako "gołosłowne" określił w piątek zarzuty Niemiec pod adresem Moskwy w sprawie Nawalnego szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow. Jego zdaniem Niemcy powinny przedstawić Rosji "wszelkie niezbędne informacje, które w jakikolwiek sposób rzucałyby światło" na te oskarżenia.