Połamane drzewa, uszkodzone ławki, zryte kołami trawniki - na naprawę szkód wyrządzonych przez wandali i kierowców, średniej wielkości miasto wydaje rocznie 100 tys. zł. Latem miejscowości przeżywające najazdy turystów są jeszcze bardziej narażone na podobne zniszczenia.

Najwyraźniej nie ma sposobu na ograniczenie tych zbędnych wydatków, gdyż z roku na rok jest coraz gorzej. Wandale są coraz bardziej bezczelni. Kradną elementy placów zabaw i niszczą zieleń. Kierowcy też nie są bez winy, ponieważ parkują wszędzie, także na trawnikach. Samochodów jest coraz więcej, ale parkingów nie przybywa. Konfliktów na tym tle jest sporo, bo swoją zieleń czujnie obserwują sąsiedzi.

Straż miejska twierdzi, że robi co może. W tym roku suma mandatów za niszczenie zieleni przekroczyła już 15 tys. zł. 98% z nich otrzymali kierowcy, którzy zaparkowali samochód na terenie zielonym np. trawniku. Skutek jest jednak żaden. W ubiegłym roku, w tym samym czasie ukarano podobną ilość osób. Najwidoczniej kierowcy pod tym względem są jeszcze „zieloni”.