​Ruszył proces 21-letniego Rafała N., który jest oskarżony o zabójstwo 20-latka na ul. Piotrkowskiej w Łodzi w lutym ubiegłego roku i naruszenie nietykalności cielesnej kobiety. Napastnikowi grozi dożywocie. Obok niego na ławie oskarżonych zasiadł też 24-letni Bartłomiej K. Jest oskarżony o nieudzielanie pomocy osobie będącej w stanie zagrożenia życia.

Oskarżony Rafał N. przyznał się do zabójstwa, ale nie odniósł się do ataku na dziewczynę. 21-latek odmówił składania wyjaśnień przed sądem; powiedział tylko, że codziennie żałuje tego, co zrobił. Przepraszam wszystkich pokrzywdzonych. Wszystkich, którzy przeze mnie poczuli, że żyją w zagrożonym mieście. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, żeby to ja mógł tam zostać, na tym chodniku. Wiem, że to nic nie da, ale przepraszam wszystkich. Jednak z wyjaśnień oskarżonego, które odczytywał sędzia, wyłania się obraz młodego mężczyzny, który kupił nóż, bo chciał, "żeby znajomi myśleli, że jestem gangsterem". Rafał N. mówił też wcześniej śledczym: Widziałem, że po moich ciosach, chłopak się osunął - wiedziałem, że jest ranny.

Od tego, czy sąd uwierzy w skruchę oskarżonego, będzie zależała kara. Za zabójstwo można skazać na dożywocie, ale sądy dopuszczają możliwość wcześniejszego zwolnienia za dobre sprawowanie np. po 25 latach.

Drugi z oskarżonych w tej sprawie, 24-letni Bartłomiej K., odpowiada za to, że nie pomógł umierającemu Mateuszowi, chociaż mógł to zrobić. Grożą mu za to maksymalnie 3 lata więzienia.

Rodziny zamordowanego chłopaka i zaatakowanej dziewczyny nie było na sali sądowej.

Do zabójstwa doszło w połowie lutego 2013 roku. Maturzysta z koleżanką w nocy wyszli z jednego lokalu przy ul. Piotrkowskiej. Usiedli na murku, obok którego przechodzili oskarżeni. Rafał N. potknął się o nogi dziewczyny i uderzył ją w twarz dłonią. Mateusz pobiegł za agresorem, który wtedy wyciągnął nóż. Ugodził chłopaka kilkanaście razy. Maturzysta zmarł na rękach taksówkarza, który próbował go uratować.

(abs)