Posłowie z Lubelszczyzny zamierzają się domagać w Sejmie wyjaśnień w sprawie rzekomych incydentów antysemickich przed bramą byłego obozu w Majdanku podczas Marszu Żywych. O takich incydentach mówił jeden z izraelskich deputowanych - Avraham Herszon.

Za incydenty przepraszał już premier Jerzy Buzek i ten właśnie fakt wywołał w Lublinie nieoficjalne, ale bardzo gorące komentarze i ogromną konsternację.

"Jak można przepraszać za coś, co się nie wydarzyło" - oburzają się w rozmowie z siecią RMF przedstawiciele władz miasta, którzy wolą jednak zachować anonimowość.

Sprawę rzekomego incydentu wyjaśnia lubelska policja pod nadzorem prokuratury. A przy okazji bada też sprawę samochodu, który 3 maja miał jeździć z transparentem obrażającym uczucia Żydów.

Również ta sprawa wydaje się tajemnicza - właściciel tłumaczy, że na jego aucie była wtedy wywieszona flaga i to bez napisu.