Bogdan Zalewski: Emocje już chyba trochę opadły jeśli mogę tak powiedzieć, ale te emocje udzielały wam się tam na miejscu. Udzielał wam się ten nastrój ulicy, nastrój tłumów w Bagdadzie?

Przemysław Marzec: Musiał się udzielać. Jeżeli pojawialiśmy się w tłumie ludzi, którzy skandowali „Kochamy Saddama Husajna”, „Ciało i duszę oddamy za Saddamma”, kiedy widzieliśmy uniesione w górę karabiny trudno było powątpiewać, że tak właśnie będzie, że ci ludzie mówią szczerze, albo że będą zmuszeni do tego żeby walczyć za Saddama.

Bogdan Zalewski: Ta fraza taki utkwiła wam w głowie?

Jan Mikruta: Była to najczęściej powtarzana fraza.

Przemysław Marzec: Słyszeliśmy to codziennie. Śpiewali to policjanci, żołnierze, fedaini, zwykli ludzie a nawet kilkuletnie dzieci.

Jan Mikruta: Śpiewano to również po wojnie. Po prostu ostatnie słowo Saddam zamieniano na Irak i teraz Irakijczycy protestujący przeciwko amerykańskiej obecności śpiewają ”Ciało i duszę oddamy za Irak”. Melodia została ta sama.

Bogdan Zalewski: Co się stało z tą mantrą. Ona była powtarzana z takim emocjonalnym zaangażowaniem a potem nastąpił ten słynny dzień obalenia pomnika i emocje wygasły. Jak to się stało? Wszyscy się zastanawiają nad tym co było tłem tego dziwnego dnia w Bagdadzie?

Jan Mikruta: Tak naprawdę do końca nikt tego nie rozumie.

Przemysław Marzec: To jest duży znak zapytania co się stało, tzn. co zrobiła iracka władza, dlaczego zniknęła z Bagdadu, z tej wschodniej części miasta.

Jan Mikruta: Gdyby władza chciała, żeby miasto było bronione to z całą pewnością doszłoby do tej krwawej bitwy o iracką stolicę, której wszyscy się obawialiśmy tak bardzo. W Bagdadzie krążą pogłoski, że doszło do jakiegoś porozumienia.

Przemysław Marzec: Do zdrady części irackiej władzy, części otoczenia Saddama Husajna. M.in. mówi się o zdradzie ministra obrony, który miał nie dopuścić do tego, że armia będzie bronić miasta i nie tylko miasta. Jeżeli prześledzi się informacje z całej wojny, można zauważyć, że iracka armia regularna praktycznie nie stawiała oporu.

Jan Mikruta: Walczyła armia republikańska, walczyli fedaini, walczyli do samego końca najemnicy z Jemenu, z Arabii Saudyjskiej, z państw arabskich, natomiast regularna armia praktycznie nie walczyła, wycofywała się na kolejne pozycje.

Przemysław Marzec: Z drugiej strony rozmawialiśmy wielokrotnie z Irakijczykami już po wkroczeniu wojsk amerykańskich do Bagdadu i okazywało się, że ludzie dopiero potem kiedy mogli mówić, kiedy mogli mówić po wkroczeniu wojsk amerykańskich co myślą, opowiadali, że słyszeli w autobusie rozmowy gwardzistów, że tak naprawdę oni nie chcą walczyć, że mają wszystkiego dość, że czekają na to, żeby to się skończyło. Należy pamiętać o tym, że wojna w Iraku trwa nieprzerwanie od dwudziestu kilku lat.

Jan Mikruta: To też nie było tak, że czekali na Amerykanów, nie jest tak że wszyscy kochali Amerykę tylko się z tym kryli. Chcieli po prostu, żeby to się skończyło, żeby skończyły się rządu reżimu.

Bogdan Zalewski: To jest jedna z przyczyn dlaczego Irakijczycy nie kochają Saddama Husajna, ale skoro wy cytujecie te spiskowe teorie, także te teorie powtarzane przez ulicę w Bagdadzie jak to się dzieje, że mimo takiej wiedzy, takich przypuszczeń, że doszło do jakiegoś dziwnego układu między Amerykanami i Irakijczykami a może jeszcze kimś innym są jeszcze tacy mieszkańcy Iraku, którzy w dalszym ciągu wierzą Saddamowi. Dzisiaj mówimy o tym przy okazji urodzin Saddama.

Jan Mikruta: Ten kraj był przez 30 lat rządzony przez Saddama naprawdę żelazną ręką. To była bardzo krwawa dyktatura.

Przemysław Marzec: Ale nie można odmówić Saddamowi Husajnowi poparcia. Część Irakijczyków popierała go szczerze.

Jan Mikruta: M.in. dlatego, że ludzie nie mieli kompletnie żadnego dostępu do informacji spoza kraju. Byli całkowicie odcięci, byli bombardowani przez rządową propagandę i wielu naprawdę wierzyło, że Saddam jest ojcem narodu.

Przemysław Marzec: Była część społeczeństwa, która żyła doskonale, miała wysokie pensje. Np. fedaini Kusaja zarabiali około 4 milionów dinarów to było kilkaset razy więcej niż przeciętna pensja.

Bogdan Zalewski: Byliście nie tylko w Iraku, Odwiedziliście także inne państwa arabskie. Byliście m.in. w Jordanii. Myśmy tutaj sporo cytowali doniesień agencyjnych, arabskojęzycznych mediów, prasy, telewizji Al-Jazeera. Jakie są wasze doświadczenia właśnie z Joradnii?

Jan Mikruta: Jordańska ulica jest wściekła i nie rozumie tego co się stało. Ludzie są wściekli tak naprawdę na Saddama Husajna. Dla fundamentalistów islamskich, Irak był ostatnim bastionem tzn. miejscem które w pełni opierało się Amerykanom.

Przemysław Marzec: To była lokalna potęga, największa armia w regionie i poddali się praktycznie bez walki. Arabowie są wściekli ponieważ nie potrafią zrozumieć, nie wiedzą dlaczego armia praktycznie nie walczyła, dlaczego władza uciekła. Oskarżają ich o zdradę, o zdradę interesów arabskich i są wściekli, że Amerykanie tak łatwo i tak szybko weszli do Bagdadu i pokonali Irak.

Jan Mikruta: Boją się, bo nie wiedzą kto będzie następny. Boją się tego, że jeżeli Waszyngton powie: „Teraz Syria”, bo w Syrii prawdopodobnie ukrywają się członkowie reżimu to po prostu amerykańskie wojska wejdą do Syrii. Jeżeli nie bronił się Irak, jeżeli nie było krwawej walki w Iraku to nie będzie jej nigdzie na Bliskim Wschodzie, bo Irak był najpotężniejszy.

Przemysław Marzec: Wydaje się, że Amerykanie mają jedną szansę, żeby opanować sytuację w regionie to jest doprowadzenie do pokoju w Palestynie. To jest chyba największe wyzwanie stojące przed Ameryką.

Jan Mikruta: To jest klucz do tego, żeby uspokoić sytuację na Bliskim Wschodzie. Jeżeli to się nie uda to może dojść jeszcze do dużego przelewu krwi.

Bogdan Zalewski: Czy rzeczywiście słyszeliście takie głosy w Jordanii, że Irakijczycy walczą w imieniu społeczności arabskiej na całym świecie?

Jan Mikruta: Tak, takie głosy się pojawiają. Przecież to Irak był głównym sponsorem, to Irak finansował bojowników palestyńskich. Poza tym o czym wiemy oficjalnie to, że 20 tysięcy dolarów od Saddama Husajna dostawała rodzina każdego poległego Palestyńczyka. Po prostu Bagdad finansował tę walkę, w związku z czym Bagdad jawił się jako jedyny przeciwnik Ameryki.

Przemysław Marzec: Kolejna rzecz, która doprowadza Arabów do wściekłości to oczywiście ropa. Wielokrotnie słyszeliśmy i to wielokrotnie było powtarzane, że to wojna o ropę. Teraz Amerykanie mają dostęp do gigantycznych złóż ropy. Mogą dyktować ceny praktycznie. Mogą zmienić to co do tej pory kształtował OPEC. Stworzy się zupełnie nowa sytuacja.

Jan Mikruta: W momencie kiedy mówiliśmy Irakijczykom – spokojnie, cały świat będzie patrzył Amerykanom na ręce, to nie będzie tak, że oni sobie zabiorą tę ropę – ludzie mówili, że w to nie wierzą. Że przez lata było tak, że ropę trzymał w ręku wyłącznie Saddam i jego rodzina i pieniądze płynęły wyłącznie do jego kieszeni, są przekonani że teraz zmieni się tylko miejsce, że teraz Waszyngton położy rękę na ropie.

Przemysław Marzec: Co więcej obawiają się, że ropa popłynie do Haify starym rurociągiem i również Izrael będzie czerpał korzyści z irackiej ropy a to byłoby zbyt wiele dla Arabów.