W Poznaniu na politycznym targowisku - wystawiono głosy wyborców przegranego PiS-owskiego kandydata na prezydenta. Jacek Tomczak chce poprzeć tych, którzy nie zgodzili się na organizowanie w stolicy Wielkopolski marszu równości.

37 tysięcy głosów, które w pierwszej turze uzyskał Tomczak to łakomy kąsek. Chętni na głosy są, ale na propozycje już nie. Obaj kandydaci ze zrozumiałych względów są raczej ostrożni w krytyce, ale zarówno Maria Pasło-Wiśniewska z PO jak i obecny prezydent Ryszard Grobelny tłumaczą, że Poznań musi być miastem otwartym na różne poglądy, stąd zakazywanie marszu równość jest delikatnie mówiąc pomysłem chybionym, a poza tym niezgodnym z prawem, co z kolei podkreślają organizatorzy demonstracji: Nie ma podstaw prawnych do tego, żeby wydać zakaz zorganizowania marszu. Namawianie kogokolwiek do wydania tego zakazu ze strony pana Tomczaka jest namawianiem do złamania prawa.

Władze Poznania przekonały się o tym już rok temu, kiedy taki zakaz wydały, a potem z kretesem przegrały sprawę przed sądem. Poseł PiS mimo, że jest prawnikiem, wydaje się tego nie rozumieć. Może jednak jego wyborcy zrozumieją i zagłosują tak jak chcą, a nie tak jak im się sugeruje.