Ambasada RP we Włoszech wyraziła we wtorek ubolewanie w związku z sytuacją z udziałem młodych Włochów, pobitych w Warszawie w miniony weekend. Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę. Trzy osoby z poważnymi obrażeniami trafiły do szpitala.

Polska Ambasada, kierowana przez Annę Marię Anders, opublikowała na Twitterze oświadczenie po włosku i po polsku.

Napisano w nim: "Wyrażamy ubolewanie w związku z sytuacją, do jakiej doszło z udziałem włoskich obywateli w miniony weekend w Warszawie. Stanowczo potępiamy wszelkie akty przemocy i mamy nadzieję, że policja wkrótce wyjaśni przebieg wydarzenia i odda sprawców ataku przed wymiar sprawiedliwości".

Dwóch Włochów po badaniach i zabiegach opuściło szpital w poniedziałek. Najciężej ranny młody mężczyzna - z urazem głowy i poważnym uszkodzeniem oka - ma przejść operację we Włoszech. Na to miała nalegać rodzina, która przyjechała po niego do Warszawy.

Pobicie czy bójka?

Do zdarzenia doszło w nocy z piątku na sobotę przed jednym z klubów w Warszawie przy ulicy Mazowieckiej.

Z zeznań obcokrajowców wynika, że zostali napadnięci po wyjściu z jednego z klubów. Agresorzy mieli być m.in. uzbrojeni w kastety. To na razie jedyna relacja, dlatego śledztwo jest prowadzone w sprawie pobicia.

Inne światło na sprawę mają jednak rzucać nagrania z monitoringu z ulicy Mazowieckiej. Według rzecznika stołecznej policji Sylwestra Marczaka - nagranie może sugerować, że doszło nie do napaści i pobicia, a do bójki dwóch zwaśnionych grup. Dlatego policja liczy na zeznania dwóch młodych kobiet, które były na miejscu zdarzenia. Prawdopodobnie najpierw rozmawiały z grupą Włochów, a potem były bezpośrednimi świadkami pobicia - na filmie z monitoringu widać, że przyglądają się awanturze.

Warszawska policja na razie nie opublikowała nagrania monitoringu z miejsca pobicia.

Włoska prasa informuje, powołując się na świadków, że napastnicy mieli polować na Włochów, ale pobili nie tę grupę, której szukali. Polska policja na razie wyklucza, że chodziło o jakiś zatarg na tle narodowościowym. Zdaniem funkcjonariuszy sprzeczka była ciągiem dalszym zatargu z klubu, w którym bawili się Włosi.

Na razie policjantom udało się ustalić, że w pobiciu Włochów brało udział od 6 do 8 osób, choć - jak przekonywał rzecznik stołecznej policji - obie strony można uznać za atakujące i broniące się.