Nagana - tylko takie konsekwencje służbowe wyciągnięto wobec nauczycielki, która wiozła dwunastoletnią uczennicę w… bagażniku. Co ciekawe, rodzice dziewczynki nie mają do nauczycielki pretensji.

Do kuriozalnej sytuacji doszło w ubiegłym tygodniu. Nauczycielka WF-u w jednej z białostockich szkół wiozła drużynę siatkarską na międzyszkolne zawody. Dla jednej z dziewczynek zabrakło miejsca w aucie, więc pojechała w bagażniku.

Dlaczego nauczycielka dostała od dyrekcji szkoły tylko naganę? Bo były okoliczności łagodzące. Dziewczynkom bardzo zależało na starcie w zawodach, a ta, dla której zabrakło miejsca w samochodzie, rozpłakała się i sama nalegała, by pojechać w bagażniku. Dyrektor szkoły wziął też pod uwagę fakt, że rodzice dziewczynki nie mają pretensji do nauczycielki, a także, że nikomu nic się nie stało. Kobieta jest teraz na zwolnieniu lekarskim, ale wróci do pracy w szkole.

Mimo podróży z przygodami dziewczynki na turnieju spisały się świetnie - przeszły do wojewódzkiego finału międzyszkolnych zawodów siatkarskich. Jadą na nie jutro i tym razem dla wszystkich ma wystarczyć miejsca.