Dziś weterynarze wypowiedzą wszystkie umowy na badanie zwierząt, mięsa i przetworów pochodzenia zwierzęcego. Bez tego mięso nie będzie mogło trafić do sprzedaży. Weterynarze protestują, bo nie zgadzają się na niższe stawki za badania wprowadzone przez ministerstwo rolnictwa.

Według Krajowej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej, która skupia sześć tysięcy weterynarzy, większość z nich po Nowym Roku umów w ogóle nie podpisała. Dziś dodatkowo wypowiedzą ci, którzy kontrakty podpisali. Trzeba jednak pamiętać, że w tym przypadku obowiązuje miesięczny okres wypowiedzenia. Dlatego wszyscy weterynarze właśnie miesiąc dają ministrowi rolnictwa na realizację ich postulatów. Jeszcze nie ma katastrofy. Ale myślę, że jeżeli będzie się to przeciągało, to skutki gospodarcze i ekonomiczne mogą być - powiedział reporterowi RMF FM prezes Izby Tadeusz Jakubowski.

Na ten kryzys, który może nadejść, resort rolnictwa tworzy już plan awaryjny. Jeśli weterynarze odstąpią od badania zwierząt i mięsa, do największych ubojni i zakładów mięsnych zostaną wysłani specjaliści inspekcji weterynaryjnej. Jej inspektorzy nie mogą protestować, bo są w korpusie służby cywilnej. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że tych weterynarzy jest za mało, by zapewnić pełną kontrolę. Dlatego mogą ucierpieć głównie mniejsze zakłady i indywidualni producenci mięsa.