Przed warszawskim sądem okręgowym ruszył proces trzech młodych ludzi, którzy oskarżeni są o zamordowanie listonosza. Dwoje z nich przyznało się do winy. Ciało ofiary znaleziono niedaleko Warszawy w lutym ubiegłego roku, ukryte pod śniegiem.

Michał B. i Tomasz Sz. przyznali się do winy i odmówili składania wyjaśnień. Grozi im dożywocie. Do udziału w morderstwie nie przyznała się 19-letnia Paulina B. Grozi jej do 25 lat więzienia, bo w chwili zbrodni była niepełnoletnia. Pauliny nie było przy całym zajściu, nie jest winna. Żałuję tego co się stało, czasu nie cofniemy - mówił Michał B.

Prokuratura jest jednak innego zdania - według oskarżenia cała trójka "wspólnie i w porozumieniu" zaplanowała zbrodnię.

Do morderstwa doszło 15 lutego zeszłego roku. Sprawcy zamordowali Jerzego K. - listonosza Poczty Polskiej - w piwnicy jednego z budynków przy ulicy Puławskiej na Mokotowie. Mężczyzna otrzymał cios w głowę drewnianą pałką, a później został uduszony kablem elektrycznym. Sprawcy zabrali ofierze blisko 29 tys. zł oraz telefon komórkowy. Ciało wywieźli do lasu w okolicach Zalesia pod Warszawą i ukryli w śniegu.

Według ustaleń i zeznań złożonych w śledztwie przez oskarżonych listonosz miał u nich kupować narkotyki. O zniknięciu listonosza poinformował policję kierownik poczty. Jerzy K. był początkowo uznawany za zaginionego, sprawców ujęto kilka dni po zbrodni.

Ze szczerego serca chciałbym przeprosić rodzinę pokrzywdzonego- powiedział przed sądem Tomasz Sz. Paulina B., która jako jedyna składała wyjaśnienia, powiedziała, że w dniu zbrodni była na wagarach, u swego chłopaka, ale nie widziała momentu zamordowania ofiary, bo koledzy kazali jej wyjść z piwnicy. Dodała, że gdy wróciła, listonosz już nie żył.

Oskarżeni oprócz zabójstwa mają m.in. postawione zarzuty usiłowania rozboju - chodzi o wcześniejszy napad na tego samego listonosza - oraz zarzuty związane z rozprowadzaniem narkotyków.