Spotkanie autorów wniosku o odwołanie ministra Emila Wąsacza zakończyło się bez efektów. 33 z 74 podpisanych pod wnioskiem posłów nie przeprowadziło w ogóle sondazowego głosowania, kto poprze wniosek w Sejmie.

Nadal nie ma pewności czy koalicji rządowej uda się obronić przed odwołaniem ministra skarbu Emila Wąsacza. Wniosek w tej sprawie, złożony przez 74 posłów AWS będzie głosowany w Sejmie już w sobotę. Choć władze Akcji próbują zdyscyplinować swoich posłów, to nie ma gwarancji, że przynajmniej kilkudziesięciu z nich nie zbuntuje się i zagłosuje przeciw swojemu ministrowi.

Wczoraj 33 z 74 podpisanych pod wnioskiem posłów nie przeprowadziło sondażowego głosowania, którzy z nich poprą wniosek w Sejmie. Z ich wypowiedzi wynika, że sposobem na uniknięcie głosowania może być - oprócz dymisji ministra Wąsacza - także podpisanie przez premiera Buzka zobowiązań dotyczących polityki prywatyzacyjnej.

Środowe spotkanie mogło oznaczać, że mimo deklaracji kierownictwa klubu Akcji koalicji nie uda się w sobotę obronić Emila Wąsacza. Przy założeniu, że opozycja SLD i PSL będzie zgodnie i zdyscyplinowanie głosować przeciwko ministrowi - wniosek o odwołanie szefa resortu przejdzie w Sejmie.

Już po wtorkowym spotkaniu klubu parlamentarnego AWS los ministra był niepewny, a grono jego przeciwników rosło z godziny na godzinę. Wahali się posłowie ZChN niezadowoleni z tego, że klub nie przeprowadził wewnętrznego głosowania nad wnioskiem o odwołanie Wąsacza. W tej sytuacji sobotnie głosowanie może być najtrudniejszą próbą dla rządzącej koalicji, która - na własne życzenie - może przegrać walkę o AWS-owskiego ministra.

W najtrudniejszej sytuacji jest Akcja Wyborcza Solidarność, która ostatnio z wielkim trudem utrzymuje wewnętrzną dyscyplinę. Coraz częściej zdarza się, że rządząca koalicja jest zakładnikiem kilkunastu posłów z różnych odłamów AWS, walczących o swoje racje. Sejmowa arytmetyka wskazuje, że brak kilkunastu głosów

oznacza dla koalicji brak większości.

Wiadomości RMF FM 7:45