43-letni górnik-ślusarz zginął nad ranem w kopalni węgla kamiennego Knurów-Szczygłowice - poinformowała rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach Jolanta Talarczyk. To dziewiętnasta w tym roku śmiertelna ofiara wypadków w polskim górnictwie. 43-latek był żonaty, miał dwoje dzieci.

Wypadek nastąpił około godziny 4:20 w ruchu Knurów połączonej kopalni Szczygłowice-Knurów, na poziomie 650 metrów w wyrobisku kamiennym. Górnik pracował w dwuosobowym zespole odpowiedzialnym za załadunek sekcji zmechanizowanej obudowy ścianowej. Sekcja przycisnęła go do ociosu, czyli ściany wyrobiska. Nieżyjącego już mężczyznę znalazł sztygar. Na razie nie wiadomo, jak doszło do wypadku.

Do poprzedniego śmiertelnego wypadku pod ziemią doszło w czwartek wieczorem w kopalni Rydułtowy-Anna w Rydułtowach. 46-letni górnik przodowy został po tąpnięciu zasypany na poziomie 1080 m. Jego trzej koledzy, którzy byli w strefie zawału, zostali ranni, jeden z nich poważnie.