Półnagi mężczyzna wszedł na zamknięty teren na głównym lotnisku w Atlancie, wsiadł na wózek do przewożenia bagaży i wjechał nim na jeden z czynnych pasów startowych. Ochrona nie zareagowała.

31-letni pasażer Robert W. Buzzell - ubrany tylko w luźne, piżamowe spodnie - czekał na swój lot na międzynarodowym lotnisku Hartsfield-Jackson w Atlancie. W pewnym momencie przeszedł przez chronioną bramkę, prowadzącą do samolotów. Mimo że uruchomił alarm, nikogo to nie zainteresowało. Policja podała później, że wówczas funkcjonariusze ochrony byli zajęci w innej części lotniska.

Intruz został przypadkowo zatrzymany przez mechaników, którzy zapytali go o kartę identyfikacyjną pracownika lotniska. Gdy Buzzell nie odpowiedział na pytanie, wysadzili go z wózka i zaprowadzili do biura ochrony, wzywając po drodze policję. Zdaniem policjantów, człowiek ten jest niezrównoważony psychicznie. Zarząd lotniska zapowiedział zbadanie, w jaki sposób mężczyzna

zdołał przedostać się na czynny pas startowy i dlaczego nie zadziałał system ochrony lotniska.